Nasze motocykle w zeszłym sezonie parkowaliśmy pod budynkiem straży miejskiej, który jest rzut beretem od naszego bloku. Zazwyczaj udawało się postawić maszyny centralnie pod okiem kamery, przy wejściu do budynku, a swój dodatkowo przypinałam profesjonalnym łańcuchem rowerowym do barierki przy schodach. W tym roku jednak miejsce to zastawił samochód, który ani myśli się ruszyć. Dlatego też motocykle stanęły kilka kroków od wejścia i od kamery. Były spięte ze sobą konkretnym łańcuchem motocyklowym, pożyczonym od sąsiada.
W niedzielę - piękny poranek, mąż poszedł po coś tam do sklepu. Przechodząc naprzeciwko straży miejskiej wyłapał z odległości jakąś nieprawidłowość. Podszedł do zaparkowanych motocykli - okazało się, że oba są zarysowane, obdrapane, mają potłuczone kierunkowskazy, a w moim licznik jest rozwalony. Tak na pierwszy rzut oka. Strażnik miejski z porannej zmiany wyszedł mężowi naprzeciw i stwierdził, że w nocy najprawdopodobniej kibice Widzewa (akurat tego dnia wcześniej był mecz), wracając tą drogą, po prostu przewrócili obie maszyny. Według opowieści strażnika, przychodząc na swoją zmianę zauważył, że motocykle są położone, a po chodniku cieknie paliwo. Na szczęście chłop był nie tylko myślący, ale i uczynny - postawił je do pionu. Co prawda zachodzę w głowę w jaki sposób uczynił to w pojedynkę. Yamaszka męża to ponad 200 kg, moja leciutka - ok. 120 kg, no ale podnieś to spięte razem. W każdym razie cytując strażnika - wystarczyłoby rzucić kiepa na tak leżące maszyny z cieknącą benzyną obok i byłoby pozamiatane. Pewnie rano byśmy je zeskrobywali z chodnika.
W związku z tym początek sezonu mam nietypowy. Motocykl zamiast udać się na pierwszą przejażdżkę z właścicielką na kanapie, musiał zostać z powrotem odstawiony i oczekuje na naprawę. Wstępny bilans jest następujący: licznik do wymiany, kierunkowskaz i lusterko do wymiany, sporo zadrapań i miejsc do spolerowania, wygięta klamka sprzęgła. Zrobiła się też dość widoczna i nierówna przerwa między kanapą a bakiem - nie wiadomo jeszcze co kryje się pod spodem. Dobrze, że zbiornik paliwa nie został uszkodzony, Dodam, że moja Yamaszka zamortyzowała upadek Yamaszki męża, która też ucierpiała pod kątem m. in. kierunkowskazów i dużej liczby obtarć.
Co prawda tragedii nie ma, ale kilka stów trzeba będzie włożyć, nie mówiąc o czasie, na którego brak ostatnio cierpimy nieustannie.
Straż miejska
Inna sprawa to kwestia straży miejskiej. Z naszym sąsiadem, pasjonatem motocykli, który z nami oglądał uszkodzenia, stwierdziliśmy że przecież przy takiej wywrotce musiał być huk jak cholera. Nie wspominając o tym, że wandale też przecież zapewne nie byli cicho. Tak więc albo strażnik miejski musiał spać, że nic nie słyszał, albo po prostu bał się zareagować. I to ma być służba obywatelom?Na budynku jest monitoring, ale strażnik który gadał z mężem od razu mu powiedział że i tak nic nie będzie na nim widać. To na cholerę taki monitoring, na którym nic nie widać? Atrapa byłaby tańsza. W każdym razie strażnik polecił nam złożyć podanie o udostępnienie zapisu z kamery. Być może coś jednak na nim będzie, a jak nie to chociaż ustali się godzinę zdarzenia i może w okolicznych sklepach nocnych uda się namierzyć sprawców na monitoringu.
W poniedziałek mąż zaniósł podanie do straży miejskiej, na zmianie był już jakiś inny typ. Dość zdziwiony, że ktoś w ogóle składa takie podanie... Ręce opadają. Komu taka instytucja ma służyć i po co to utrzymywać z budżetu - nie mam pojęcia. No chyba żeby karać mandatami tych co popełniają naprawdę konkretne wykroczenia, jak np. babcie sprzedające czosnek na ryneczku obok. Nie chcę wrzucać do jednego wora wszystkich strażników miejskich, jednak chyba nie bez powodu mają taki a nie inny wizerunek.
Czekamy teraz na rozwój sytuacji, ciekawe czy otrzymamy zapis z monitoringu, w jakiej formie, i czy w ogóle będzie to na cokolwiek przydatne. A motocykle chwilowo czekają na naprawę.
Aktualizacja (17.05.2016)
Otrzymaliśmy odpowiedź ze straży miejskiej na nasz wniosek o udostępnienie zapisu monitoringu. Prawie miesiąc zajęło im napisanie jednego zdania: "Informuję, że monitoring obiektowy Straży Miejskiej w Łodzi zainstalowany na budynku przy ul. Lucjana Rydla 19 nie posiada funkcji rejestracji obrazu."Świetnie. Czyli monitoring jest tam najwyraźniej tylko po to, żeby odstraszać. Tyle że i tej funkcji nie spełnia. Tak więc nic nie uda nam się ustalić.
Ja zawsze zostawiam swoją Hondę pod komisariatem przy dworcu PKP w Krakowie, kiedyś stała tam przez 6 dni i nic się na szczęście nie stało.