Dwa tygodnie temu, 6 października, odbyła się kolejna rozprawa sądowa z Liberty Motors (zobacz moją historię zakupu używanego motocykla w LM, który okazał się mieć wadę ukrytą). Była to trzecia rozprawa i wygląda na to, że finalna.
Przypomnę tylko, że po drugiej rozprawie zaproponowaliśmy LM rozwiązanie ugodowe, polegające na wypłaceniu nam kwoty 2300 zł. Kwota ta, licząc nasz wkład finansowy w całą tę sprawę, właściwie tylko połowicznie - a może nawet i w mniejszym stopniu - pozwoliłaby na naprawę uszkodzeń motocykla. Jednak LM tradycyjnie zaniżyło nasze roszczenia i uparło się przy kwocie 2000 zł.
Szczerze powiedziawszy to zupełnie zapomnieliśmy z mężem, że tego dnia ma miejsce rozprawa - zorientowaliśmy się dopiero wtedy, gdy do męża zadzwonił nasz prawnik. Prawnik zaproponował, abyśmy jeszcze raz zastanowili się mocno nad kwotą ugodową, zaproponowaną przez LM. Swoją propozycję prawnik argumentował tym, że jeśli ugoda nie zostanie zawarta na tej rozprawie, to ze względu na brak stawienia się jednego ze świadków (ze strony LM), rozprawa będzie kontynuowana w innym terminie, zapewne dość odległym. Prawnik stwierdził, że nawet jeśli finalnie zapadnie wyrok korzystny dla nas, to sprawa pewnie jeszcze trafi do sądu drugiej instancji i dopiero tam zapadnie wyrok, od którego nie ma ucieczki. Mogłoby to trwać dwa lata, czy nawet dłużej.
Argument w zasadzie słuszny, ale dla mnie brzmiał jak gadka ludzi z załogi LM, którzy od samego początku starali się nas przekonać, abyśmy w ogóle odpuścili sprawę, bo będziemy się sądzić nie wiadomo ile lat i nie wiadomo z jakim skutkiem.
Linia obrony LM
Z informacji przekazanych przez prawnika dowiedzieliśmy się, że jedną z linii obrony LM było to, że samodzielnie "grzebaliśmy" w motocyklu i przeprowadzaliśmy prace remontowe na własną rękę. Najwyraźniej żadnego lepszego argumentu prawnicy LM nie byli w stanie wykombinować. Ja nie widzę żadnego związku między wadą ukrytą, jaka istniała w motocyklu (zerwane mocowanie silnika), a przeprowadzaniem takich czynności jak: zmiana filtra powietrza, zmiana sprzęgła czy zmiana łańcucha. Wada istniała w motocyklu jeszcze zanim wzięliśmy go na własny warsztat. Idąc za tokiem rozumowania LM, wnioskuję że nie powinniśmy nawet wymieniać oleju albo zmieniać wypalonych żarówek we własnym zakresie, bo w ten sposób moglibyśmy doprowadzić do uszkodzenia mocowania silnika...Ugoda
W każdym razie, zdecydowaliśmy się jednak pójść na ugodę i przyjąć propozycję LM. Ja bym się na to nie zgodziła, ale mąż jest rozsądniejszy :) Zresztą widmo trwania sprawy przez kolejne dwa czy więcej lat nieco łagodzi wojownicze zapędy.Liberty Motors ma nam wypłacić rzeczoną, ugodową kwotę w ciągu 2 tygodni od dnia zakończenia sprawy, czyli teoretycznie maksymalnie dziś. Dostaniemy również zwrot połowy kosztów sądowych.
Czy zatem można odtrąbić sukces?
Myślę, że w dużej mierze tak. To, na czym nam zależało, zostało osiągnięte, mianowicie:- doprowadzenie sprawy do końca i udowodnienie winy LM,
- sprawienie, iż LM musi ponieść karę za świadome wprowadzanie klienta w błąd,
- pokazanie, że nie można klienta straszyć sądami z nadzieją na odpuszczenie sprawy.
Druga sprawa to taka, że tak naprawdę wywalczona kwota nie pozwoli na naprawę uszkodzeń - biorąc pod uwagę wkład finansowy, jaki musieliśmy ponieść w związku z tą sprawą (rzeczoznawca, wycena naprawy, prawnik, koszty sądowe).
Suma sumarum, jestem zadowolona z przebiegu tej sprawy, choć ze względu na dwa powyższe czynniki czuję lekki niedosyt.
Doszłam do wniosku, że w przyszłości, w przypadku zakupu jakiegokolwiek używanego sprzętu na kołach i z silnikiem - na rozmowę ze sprzedającym zabieram dyktafon. Tak aby sprzedawca nie mógł potem wyprzeć się swoich własnych słów i przedstawiać faktów w zupełnie innym świetle. Oczywiście taka rozmowa nie mogłaby być nagrywana potajemnie, gdyż w świetle prawa osoba nagrywana musi wyrazić na to zgodę. Jednak nawet jeśli sprzedawca odmówiłby nagrania rozmowy - oznaczałoby to, że powinna zapalić się czerwona lampka, bo być może ma coś do ukrycia i nie warto nawet jechać oglądać sprzętu.
Cieszę się natomiast, że swoją historią mogłam podzielić się z innymi ku przestrodze. Jak widać na naszym przykładzie, trzeba być czujnym nawet w autoryzowanym salonie.
Tym samym uwazam, ze kupowanie od handlarzy to proszenie sie samemu o zrobienie w wala przyslowiowego.